....mozna o tym filmie powiedziec, ja ogranicze sie tylko do stwierdzenia, ze tzw.
Verfremdungseffekt byl dla mnie zbyt intensywny, by przyjac ten film...moze gdyby trwal
10-15 minut... kilka scen mi sie podobalo, ogolny wydzwiek jest mi bliski: totalna groteska,
absurdalny nastroj... Niestety, za malo spojnosci i zbyt duzo przypadkowosci, by uznac film
za udany...zupelna niedorzecznoscia wydaje mi sie atakowanie tworcow nowego kina
niemieckiego, swiadczyc to moze o jakims resentymencie autora, choc z drugiej strony ten
cytat z Wendersa mowiacego, ze mozemy zmienic swiat w kontekscie tytulowego bohatera
filmu zabrzmial szczegolnie groteskowo i rozsmieszyl mnie...film moglby pewnie zrobic na
mnie wrazenie w liceum, ale teraz....to juz chyba za pozno.... a moze ktos jeszcze sie
wypowie? ktos z Torunia, Warszawy czy Gdanska:) nie zgodze sie tez z Jolanta Woszczenko, ktora sugeruje zwiazek tego filmu z nurtem direct cinema...