W tym filmie aż roi się od bezsensownych zdarzeń. Facet jeździ stopem zabijając wszystkich po kolei (nie wiadomo dlaczego), wyciąga chyba z kapelusza kolejne samochody i rodzaje broni, za każdym razem bez problemu odnajduje dwójkę głównych bohaterów jakby był jasnowidzem, rozprawia się bez problemu z helikopterem policyjnym i kilkoma radiowozami naraz, przykuwa gościa do ciężarówek na widoku po czym idzie rozprawić się z jego dziewczyną, żeby następnie wrócić do niego (bo przecież nikt nie może zauważyć gościa przykutego do ciężarówek na parkingu), a przez kajdanki zaciśnięte na nadgarstkach potrafi przecisnąć całą dłoń. Według mnie film jedynie dla tych, którzy lubią podrzynanie gardeł i lejącą się wszędzie krew, a bezsensowna fabuła nie stanowi problemu. Ode mnie 3/10, głównie za Seana Beana.
Zgadzam się w 100%. Pierwsze pół godziny jeszcze da się obejrzeć, resztę trudno wytrzymać.
RACJA. Nie wiem czy jest siegać po pierwowzór z '86 szczerze mówiąc, bo ten remake mnie po prostu dobił. Tak kretynskiego filmu dawno nie widziałam.
Pierwszego autostopowicza oglądałem bardzo dawno temu, ale wydaje mi się, że nie był tak głupi.
Pierwowzór jak najbardziej polecam! Uważam, że nie należy go odrzucać tylko po obejrzeniu (dennego) remake'u :) W "Autostopowiczu" z '86 można zobaczyć szczególnie ciekawą i 'niezapomnianą' scenę z frytkami, która (chyba,z tego co pamiętam) nie pojawiła się w tym filmie. :)
Oj tak, tak, absurdów na pęczki... I jeszcze po wybuchu i pożarze samochodu laska wychodzi z niego cała i zdrowa... Zombie czy jak? Moze i tak, bo na koniec stwierdzila, ze nic nie czuje...