W filmie wszystkiego jest dużo. Brazylijczycy, Amerykanie, karabiny, noże, snajperzy, UFO, polityka, nowe technologie, gołe baby, seks, narkotyki, czarnoksięstwo, motocykliści i konie hodowlane. I chyba ta "dużość" przekłada się na średnią strawność całego dania.
Jakby to dodać trochę Tarantino, to mogła być bomba. A tak dużo wątków, które ani większego znaczenia (główna bohaterka) ani sensu (tama wodna). Prostytutka? Lekarka? Film z napadów? Może to ma jakieś drugie dno, ale nie doszukałem się tych smaczków.
Do tego niejasna do końca fabuła (tarcia w zespole), dziwne akcje (historia gołej pary), hmmm.... no niby wszystko ciekawe ale jeszcze zabrakło laserów i walk samurajów by dopełnić całości zupy wątków. Szkoda.
Zgadzam sie, wątki szarpane, czasami bez związku. Czekalem na cos zaskakującego, bo tak wysoko oceniony film zarówno na imdb jak na filwebie daje nadzieję na dobre kino. Ani przesłania, ani ciekawie opowiedzianej fabuły jednak nie dostałem. "Ale stylówa!"- jak powiedziała starsza kobieta w jednej ze scen. To chyba oddaje calą wartośc tego filmu.