Świetnie zrobiony film. Najlepsze w nim jest to, że próbując wiernie odtworzyć książkę zrobili zupełnie coś odwrotnego. Majstersztyk!
Świat jaki autor przedstawił w książce był zbyt prawdziwy, trzeba było go przemielić przez machinę światopoglądu grubasów z cygarami w Hollywood i zrobić z tego propagandową sieczkę dla mas, wierzących, że świat jest taki jak w reklamie Coca Coli.
Boże, jak widzę uśmiechającego się do Oklaków policjanta w Kalifornii, który chełpi się, że też jest z Oklahomy to krztuszę się ze śmiechu i żenady.
Policjant w tamtych czasach, który zamiast strzelać na oślep w obozie pełnym kobiet i dzieci przymila się do nich? Absurd jakbym Monty Pytona oglądał, a nie film z 1940 roku :)))
Właśnie...
Hollywood to również Ameryka. Tam nie może powstać film, który byłby odzwierciedleniem książki, bo to byłby paradoks.
Steinbeck obnaża machinę oszukańczego marketingu, a Hollywood co robi?
Oczywiście potwierdza jego słowa, ale na swój sposób czyli, by pokazuje losy rodziny Joadów jako melodramatyczną papkę dla mas...
Nazwijcie mnie czerwonym, ale to co zobaczyłem na ekranie to jest po prostu oszustwo. Jestem agitatorem, kłamię, mówiąc, że ten film to dziadostwo, ale taka jest prawda. Moja prawda, ale wyciągnięta z książki.
Może wasza będzie inna, ale warto sięgnąć do książki, zanim obejrzy się tę propagandową sieczkę losu Oklaków.
Bez tego trudno zrozumieć tytułowe "Grona gniewu".