Świetny film o kobiecej niepewności i bezradności z feministycznym sznytem. Nakreślony na początku dramat trwa niezmiennie mimo dynamiki prozy życia, która tuszuje to, co widać wciąż w oczach rewelacyjnej Zsófii Szamosi. Surowe, ascetyczne kino o emocjach buzujących mocno, lecz niezauważalnie. Interesująca metafora zepsutego zlewu, która trochę dydaktycznie uwypukla sytuację bohaterki, ale najważniejszy jest ten rwany rytm, w którym niepewność zabija, choć usiłuje nie być zdemaskowana. Przykuwa uwagę od pierwszej do ostatniej minuty.