Wbrew pozorom (bo trailer raczej zbytnio nie zachęcał) nie jest to jakiś B-klasowy horror, ale całkiem niezły thriller psychologiczny. Klasyfikacja tu akurat oddaje charakter filmu ;) Nie będę się rozwodził nad filmem, ale historia jest zaskakująca. Role psychopaty i ofiary się ciekawie splatają. No tak w sumie do końca nie można być pewnym czy ofiara wyjdzie z pułapki czy nie ...
... no i kiedy wszystko zmierza do rozwiązania, coś zaczyna się psuć. Motyw z palcem jest naciągany, zupełnie bez sensu. Ale później mamy scenę po uwolnieniu i ok można by na tym zakończyć ... ale i dochodzimy do no właśnie można zadać jedynie pytania ??? Jak, skąd, po co ??? i co w ogóle reżyser chciał tym udowodnić. Nie no w tym momencie logika wysiada. On nie mógł przeżyć, on nie mógł znaleźć się w innym budynku. Po prostu bzdura.
Mnie bardziej w zakończeniu uderzyło to, że pocałowała go a potem poderżnęła mu gardło. Wiem, że na filmie fajnie to wygląda i jest taki niby zaskakujące. Ja oglądając tę scenę pomyślałam od razu, że to zrobi. Była to taka typowa żałosna zagrywka kina najniższych lotów w filmie, który aspirował na niezły.
Lepsze byłoby zakończenie, w którym ona mówi tak jak powiedziała, że mu wierzy i tyle. Są razem na ten swój dziwny, specyficzny sposób. Ten pomysł z zamknięciem go w klatce zupełnie bez sensu. Analizując to psychologicznie ona poczuła się wyleczona dzięki niemu, bo tego swojego barmana nie zabiła, sama przyznała na końcu, że chciała go skrzywdzić, ale pomyślała o głównym bohaterze. Stad mój wywód po cholerę go zamknęła w tej klatce? Nie mogła z nim być? To zakończenie tak zawaliło cały sens filmu, że aż mnie dupa boli.
Tylko, że oni właśnie są razem na swój dziwny, specyficzny sposób. Siedząc w klatce i obserwując wydarzenia uświadomiła sobie, że nie musi zabijać ludzi, wystarczy jej tylko zadawanie cierpienia innym. Zamknęła więc go w klatce i wyładowywała się na nim za każdym razem jak miała ochotę kogoś skrzywdzić. A on zgodził się na to tak samo jak zgodził się na palec. Na tym polegało jego poświęcenie i 'ocalenie' jej. Oczywiście wszystko z miłości. Biorąc pod uwagę to, że i on i ona mieli coś mocno nie tak z głową, to jestem w stanie to kupić i nie uważam, żeby zawaliło to sens całego filmu.
Bardzo dobre podsumowanie. On jej pomógł i uratował, pozwalając wyładowywać się na sobie.
Fakt, że raczej nie powinien był przeżyć po podcięciu gardła - ta scena była moim zdaniem zbędna, po pocałunku scena powinna być urwana. Kolejna powinna być właśnie gdy on jest okaleczony w klatce.
Od początku w filmie przejawia się motyw poświęcenia dlatego motyw z palcem uważam za kluczowy. Jeśli Twoim zdaniem naciągany to znaczy , że nigdy nie musiałeś nic poświęcić dla miłości, to znaczy ze jesteś albo szczęśliwy albo normalny :) Zakończenie może być logiczne o ile uznamy że Seth przejął rolę Holly. Pozdrawiam