Guy Ritchie próbuje mrugać do widza tak często, że równie dobrze mógłby mieć przez cały czas zamknięte oko. Intryga doskonale przewidywalna, postacie to w założeniu miał być pastisz, a wyszło pospolite (auto)kopiowanie. Ogląda się to przyjemnie, czasem nawet (zbyt rzadko) czuć pazur starego dobrego Guy'a. Aktorsko średnio na jeża. Generalnie nasz MałyZgon o klasę lepszy.
Ocenę podnoszę z 5 na 7 ze względu na kompletny brak netfliksowego politpopu.
Serial firmowany przez Netflix, a nie ma ani jednego szlachetnego pederasty, a Murzyni owszem są, ale niezbyt szlachetni.